(blogteatralny)
Reżyseria: Piotr Wojewódzki
Światło: Michał Wiśniewski
Opracowanie muzyczne: Tomasz Gołaski
Występują: Barbara Dziekan, Joanna Mądry, Julia Sielska
„M jak Molly”. Nocna opowieść sentymentalno-erotyczna inspirowana XVIII epizodem „Ulysses’a” James’a Joyce’a na podstawie tłumaczenia Macieja Słomczyńskiego.
Proszę sobie wyobrazić żonę umiarkowanie statecznego obywatela Dublina, który niewątpliwie – mimo licznych wątpliwości, co do jego sposobu prowadzenia się – jest „stuprocentowym” mężczyzną jej życia („cóż może być równie dobrze on jak i inny”), a mianowicie panią Molly. Wspomniany mąż- niejaki Leopold Bloom (irlandzki Żyd węgierskiego pochodzenia) – wyrusza rankiem dnia 16 czerwca 1904 roku – jak Odyseusz – uliczkami Dublina na podbój dnia – jak na podbój Troi. Otóż w czasie, kiedy Bloom miotany różnymi okolicznościami towarzyskimi, zawodowymi i nie tylko, błąka się po Dublinie, jego wierna, no może nie do końca, żona, czekając na swojego prawowitego, zajęta jest graniem wprawek na pianinie oraz przeróżnymi niezbyt istotnymi sprawami domowo – osobistymi. Kiedy szanowny małżonek, wyraźnie podpity, z nadszarpniętymi funduszami oraz honorem, po wizycie w domu publicznym, zjawia się o drugiej w nocy i bezceremonialnie wyciąga się obok śpiącej już, bo zmęczonej wyczekiwaniem Molly, budzi ją. To co dzieje się zaraz potem, staje się bezpośrednią treścią scenicznej opowieści.
Obudzona w środku nocy Molly zaczyna snuć pełną wspomnień sentymentalno-erotyczną opowieść, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością, wspomnienia stają się konfabulacją, wymysły – podejrzeniami a radość miesza się z oburzeniem. Wielość wątków zaczyna w pewnym momencie przypominać pajęczynę tkaną we wszystkich kolorach tęczy przez pijanego pająka i w efekcie tworzy raczej swobodnie pleciony fresk minionych wydarzeń i myśli wybiegających w przyszłość, niż pułapkę na ofiarę. Tym bardziej, że ofiara zmęczona trudami drzemie smacznie obok.
Sam monolog Molly jest w swojej formie pionierski i stanowi klasykę gatunku, zwanego strumieniem świadomość. Spektakl, inspirowany opowieścią Molly, oplecie widza czułymi ramionami głównej bohaterki, a właściwie trzech, bo najpierw w sennej, a potem coraz bardziej bachicznej atmosferze czerwcowej nocy, pojawi się Molly młodziutka – zadziwiona erotyką świata, potem Molly z wieku, w którym ma ochotę na nowo ten świat podbić i wyssać z niego najsłodsze nektary, a następnie Molly dojrzała, patrząca na „te sprawy” z pewnego dystansu. Ten wielogłos dąży do pointy będącej wielką afirmacją życia i miłości, mimo wszystkich przeszkód pojawiających się po drodze. Na końcu zabrzmi wielkie TAK…. Piotr Wojewódzki