Ślub

Opublikowano Brak komentarzy do Ślub
fotografia teatralna

(blogteatralny)

Reżyseria:
Anna Dziedzic
Występują:
Dorota Chwedorowicz, Magdalena Łoś, Diana Karamon, Grzegorz Jarek, Patryk Pawlak, Andrzej Tomaszewski, Dariusz Wieteska.

Wojna. Północna Francja na linii frontu. Henryk i jego przyjaciel Władzio, wracają do rodzinnego domu, „który już nie jest domem”. Wszystko „wypaczone i przeinaczone”. Rodzice niby ci sami, a jednak całkiem inni, obcy. Narzeczona przemieniona w karczemną dziwkę. I to pragnienie by wszystko naprawić, zmyć winy. Ale jak? Ślubem. Ślub, wyniesie dziwkę do roli świętej, uszczęśliwi, uporządkuje. Tylko czy ślub w świecie bez Boga, gdzie jedynym kapłanem jest diabeł-pijak, spełni pragnienie Henryka? A może wszystko jest snem lub projekcją szaleńca?

Spektakl gościł na Międzynarodowym Festiwalu w Grenoble, a także był zaproszony na Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski w Radomiu.

Dziennik, Witold Gombrowicz,1954

„Ślub” bez teatru jest jak ryba bez wody – tak, bo to nie tylko dramat pisany dla teatru, ale, przynajmniej w zamierzeniu swoim, to sama wyzwalająca się teatralność istnienia. […]
Więc „Ślub” na scenie powinien stać się górą Synaj, pełną mistycznych objawień, chmurą, brzemienną tysiącem znaczeń, rozpędzoną pracą wyobraźni i intuicji, Grand Guignolem, obfitującym w igraszki, zagadkową missa solemnis na przełomie czasów u stóp niewiadomego ołtarza.

Dynamika spektaklu

Dynamika spektaklu doskonale współgra z dramatem Gombrowicza, który jest, jak sam autor podkreślał, swoistą partyturą symfoniczną. I faktycznie słyszymy rozgrywaną na słowa i myśli muzykę współczesną dramatu Gombrowicza. Widzimy bezbronność bohaterów wobec kolejnych konstrukcji myślowo-słownych, gdzie jedno pociąga drugie, tworząc swoiste zagubienie, ale też pokazując jak w teatrze ludzkiego życia jesteśmy uwikłani w siebie samych i otaczające nas środowisko. Wszystko wydaje się być przypadkiem, a jednak nic nie jest przypadkowe.

Jeśli tylko pozwolimy zahipnotyzować się takiej formie wypowiedzi teatralnej, pozwolimy jej na to, by poniosła naszą wyobraźnię, uwolnimy się od myślokształtów, zobaczymy skomplikowane zależności jakie kreują powiązania między ludźmi – nami – bogami. Pozwólmy sobie na to by Henryk – żołnierz, demiurg, król, zbrodniarz, bóg, człowiek opowiedział nam historię nas samych. Pozwólmy sobie na to, by Pijak pokazał nam swoje mądre oblicze. Bo w tym spektaklu, tak jak w życiu, nie ma jednoznacznego podziału na złych i dobrych, a każdy bohater ma w sobie pierwiastki mistycyzmu i prostoty, geniuszu i głupoty, boskości I pierwotności.
fragment pochodzi z bazy: AICT Polska – Sekcja Polska Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych

XL teatr

Miejsce SCena Lubelska
Daty 28 luty i 1 marca godz.11, 2 i 3 marca godz.19 cena biletu 30 zł ulgowy 25 zł rezerwacje na diana.eduteart@gmail.com

Plakat teatralny

ślub witolda gombrowicza

Sen się konkretyzuje

recenzja nadesłana

Sen się konkretyzuje. Stołki zostają odwrócone, a łóżko staje się stołem w tawernie rodziców Henry’ego. Ojciec – sfrustrowany pijak, jest postacią autorytarną i agresywną. Matka, piękna kobieta, służalczo oddana swojemu mężowi, zdaje się obawiać jego wahań nastroju, wybuchów gniewu. Na scenie widzimy również służącą, Marikę, młodą blondynkę o niewinnej i zalęknionej twarzy. Musi ona znosić nieustanne seksualne napaści ojca Henry’ego, musi poddawać się jego prawu Pana. Pozostaje równocześnie obiektem pożądania, zazdrości i frustracji bywalców tawerny, którzy nierzadko kpią z niej i tyranizują ją. Wyjątkowo brutalną i okrutną jest scena, w której mężczyźni grają jej ciałem używając pojemników na zupę umieszczając je na jej piersiach i łonie.

Wbrew własnej woli, Marika jest przyczyną sporu pomiędzy ojcem a innymi pijakami, którzy nagle przekształcają tawernę w pole walki. Matka wpada w histerię. Rozbrzmiewają krzyki, stołki fruwają w powietrzu.

Henryk nie znosi rodzinnej tradycji narzuconej przez ojca – modlitwy przed posiłkiem. Podobnie jak nie znosi swojego ojca i jego grubiańskiego zachowania. Pogarda dla ojca znajduje wyraz w karykaturalnej scenie, w której widzimy go z głową w wielkiej wazie, którą balansuje w powietrzu uderzając łyżką.
Niewątpliwie Henry nie raz pragnął odmienić swoje życie i znaleźć wyjście ze swojej sytuacji. Tego właśnie dokonuje w swoim śnie, nadając swemu ojcu inny status – przemieniając go w króla, za pomocą czerwonej peleryny i korony. Króla hojnego, który w swej wielkiej dobroci odda synowi rękę Mariki, której on podświadomie pożąda. Niestety, ślub, który rozpoczyna się radosną zabawą i tańcami gości, zmienia się w dramat. Henry’ego „dopadają” stare demony – nie jest wstanie oprzeć się alkoholowi. Kompletnie pijany wpada w szał, płosząc wszystkich gości.

Scena delirium daje widzowi możliwość oglądania sztuki aktorskiej na nadzwyczajnym poziomie. Poprzez gesty, zmiany wyrazu twarzy, ruch i monologi widz śledzi wewnętrzne wzburzenie i ogromne zagubienie bohatera, pozwala mu odczuwać dla niego współczucie, gdy bohater, kręcąc się w koło, stawia sobie pytania o swoją tożsamość i prześladujące go demony.

Widz śledzi targające bohaterem sprzeczności. Henry wyrwawszy ojcu pelerynę i koronę, przywłaszcza je sobie i ogłasza się królem. Nie czyni go to jednak lepszym. Brutalnie atakuje żonę, próbuje ją najpierw zgwałcić, później, zmieniając zdanie, całuje, po czym zaczyna dusić… Chwyciwszy nóż, wali w stoły, miota się po scenie jak dzika bestia, zadając sobie pytanie, czy oszalał. Następnie zwraca się do swego przyjaciela Władzia, który obserwuje go z niepokojem, wręcza mu swój nóż i nakazuje (dla zabawy) aby się zabił.

Czujemy, że pomimo swej nowej pozycji, Henry nie wierzy ani w zmianę ani w szczęście. I wszystko się rozpada… ponownie widzimy matkę kołyszącą się wulgarnie w stanie otępienia. Pojawia się kompletnie pijany ojciec, który krzyczy, aż w końcu pada.

Sceny te są dla widza wyjątkowym wyzwaniem. Na szczęście, przeplatane są innymi scenami, spokojniejszymi, które przynoszą nową nadzieję. W nowym wcieleniu króla Henry chcąc nadać swemu ślubowi większej powagi, wprowadza Marikę do kościoła. Widzimy ich otoczonych aureolą światła, klęczących przed ołtarzem. Widzimy bohatera w długiej czerwonej pelerynie, stanowiącej pendant dla trenu panny młodej. Scena ta jest pięknym obrazem pokoju i jasności (zgody i światła).

Jednak surowy wygląd mężczyzny, w wysokim kapeluszu i czarnym ubraniu, symbolizującego diabła, wróży dramatyczne następstwa, które ponownie przyćmią radosny nastrój. Nagle … Władzio odbiera sobie życie. Widok ciała martwego ciała przyjaciela przywraca Henry’ego do brutalnej rzeczywistości, do rozpaczy, wprawiając go w osłupienie.

„Jestem niewinny”- mówi w swoim śnie. Tymczasem zatrzymany przez policję, rozbiera się i staje nagi z ubraniem w ręku.

Scena ta była interpretowana na różne sposoby. Oczywiście jako niewola, ale również męczeństwo św. Sebastiana , a także jako dotarcie do duchowości czy też czystości dzieciństwa… Dlaczego nie, przecież widok, który towarzyszy ostatniej scenie, to widok matki szepczącej słodkie słowa do ucha dziecka: „moje dziecko! nie martw się! Czy nie potrafisz żyć normalnie?… Po prostu mnie pocałuj”

Scena ta, bardzo mocna, pięknie podsumowuje spektakl. Porusza. Jest tym lepsza, że doskonale zagrana przez aktorów.
Inscenizacja, wyjątkowa poprzez surowość dekoracji, polega na różnorodnym i oryginalnym wykorzystaniu nielicznych prostych elementów, które się na nią składają. Światło ostre lub rozproszone – subtelnie podkreśla zdarzenia, stany emocjonalne. Muzyka i popularne tańce, które towarzyszą wydarzeniom radosnym, dają wytchnienie po scenach przemocy, które zostały szczególnie starannie dopracowane.

Zakończę uwagami na temat gry głównego aktora. Bardzo mnie wzruszył, dzięki temu, jak bardzo jego twarz i gesty ukazywały głębię refleksji, niepokój i cierpienie granej przez niego postaci. Jeden z uczestników debaty przy kawie, Alberto, mówi o” skoku jakościowym” tego aktora, o niesamowitym wrażeniu jakie robi on na scenie.

Pragnę pogratulować reżyserce – Annie Dziedzic misterności jej pracy i poszukiwań, jak również wyboru autora, ponieważ jak powiedział Fernand Garnier dyrektor Crearc : „Rzadko spotyka się autora, wnikającego równie głęboko w życie wewnętrzne postaci”.

(materiał nadesłany)

Dodaj komentarz