REŻYSERIA, LIBRETTO I INSCENIZACJA: Jan Szurmiej
KIEROWNICTWO MUZYCZNE, KOMPOZYCJE I ARANŻACJE: Hadrian Filip Tabęcki
PIOSENKI I ICH TŁUMACZENIA: Wojciech Młynarski, Aleksander Rozenbaum, Andrzej Zaorski, Roman Kołakowski, Andrzej Ozga, Jan Szurmiej
CHOREOGRAFIA: Iliana Alvarado, Jan Szurmiej
SCENOGRAFIA: Wojciech Jankowiak
KOSTIUMY: Marta Hubka
PRZYGOTOWANIE WOKALNE: Teresa Wrońska
KOREPETYTOR WOKALNY: Michał Salamon
ASYSTENT REŻYSERA: Agnieszka Kamińska, Henryk Rajfer
OBSADA: Zespół Teatru Żydowskiego – Chrząstowska Monika, Dąbrowska Ewa, Greś Ewa, Kuźnik Mariola, Majewska Małgorzata, Najah Sylwia, Post Katarzyna, Przybyłowska Joanna, Rzączyńska Joanna, Rzeszowska Izabella, Soszka Monika, Szeliga Barbara, Paulina Lombarowicz, Świdowska Alina, Trybalska Małgorzata, Tucholska-Jaszczak Ewa, Winnicka Ernestyna, Vikaluk Roksana, Chomik Piotr, Błaszak Marcin, Gawlik Waldemar, Iskhakov Genady, Rajfer Henryk, Rutowicz Rafał, Sierecki Piotr, Walczak Jerzy, Węglarski Marek, Wiliński Wojciech, Winkler Maciej, Wiszniowski Piotr, Kulikowski Grzegorz, Kluge Ryszard, Szurmiej Jan, Świdowski Michał (statysta).
Musical ukazuje romantyczny świat bandyckiej Mołdawanki na początku XX w. Oparty jest na „błatnych pieśniach”, będących prostą opowieścią o uczuciach, miłości, honorze, zdradzie, zaprawiony knajackim poczuciem humoru. Powstał na motywach „Zmierzchu” oraz „Opowiadań Odeskich” Izaaka Babla, niedokończonego scenariusza filmowego pt. „Benia Król” i materiałów z archiwum policji carskiej Odessy.
Odessa była taka, jak Łódź. Ziemia obiecana dla wszystkich, którzy chcieli szybko się wzbogacić. Dla kupców eksportujących ukraińską pszenicę oraz dla handlarzy i przemytników korzystających z odeskiej strefy wolnocłowej. A także dla złodziei i bandytów, okradających przedstawicieli obu tych grup społecznych.
To był właśnie świat Beni Krzyka – legendarnego bandyty, króla żydowskich złodziei. Świat małych, najwyżej trzypiętrowych domów, podwórek zabudowanych najdziwaczniejszymi krużgankami, balkonami i werandami połączonymi drewnianymi, skrzypiącymi schodami. Mieszało się tu wszystko. To tu Benia Krzyk zdobywał sławę, wykonując pierwsze zadania odeskiego bandyty Froima Gracza, zanim został królem Mołdawanki, a potem całej Odessy…
Dźwięki muzyki żydowskiej, rosyjskich romansów, rumuńsko-besarabskich rytmów, turecko-kaukaskich brzmień, czy nostalgiczność kozackich pieśni ludowych tworzą oprawę dla odesskiego półświatka.
Więcej
Fotografia teatralna: Andrzej Wencel
Słowo od reżysera Jana Szurmieja
Odeskie błatne pieśni
Słowo „błatnoj” oznacza profesjonalnego przestępcę, człowieka solidaryzującego się z normami i kodeksem życia świata przestępczego, zajmującego określone miejsce w nieformalnej hierarchii więźniów (takie samo znaczenie ma określenie „błatny” w polskim żargonie środowisk przestępczych). Błatna pieśń, zakorzeniona w subkulturze złodziejskiej, więziennej, jest częścią miejskiego folkloru i w przeszłości również przenikała różnymi drogami do obiegu „oficjalnej” kultury. Kultura masowa nadaje temu zjawisku zupełnie nową skalę – zarówno pod względem ilości, jak i jakości.
Jeśli uznać, że w gatunku błatnej pieśni nie jest najważniejszy jej autentyczny związek ze światem kryminalnym (powstanie lub funkcjonowanie w tym środowisku), ale przedstawiona w niej określona wizja świata, ta większość superhitów spełnia ten warunek. Opowieść narratora – wokalisty to zawsze relacja ze świata błatnych oglądanego od wewnątrz. Niekiedy przyjmuje ona formę ballady (narrator opisuje wydarzenia, w których bezpośrednio nie uczestniczył), najczęściej jednak owa historia opowiedziana jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Granica pomiędzy bohaterem opowieści, narratorem i wreszcie wykonawcą zaciera się; niski, zachrypnięty głos i śpiew na pograniczu krzyku, jakim posługuje się większość solistów (którzy najczęściej po prostu „śpiewają Wysockim”), wzmacnia wrażenie autentyczności. Dla gatunku błatnej pieśni istotne jest przede wszystkim odzwierciedlenie podziału świata na „swój” (przestępczy, więzienny) i wrogi wobec niego świat „legalnego” społeczeństwa oraz pełne utożsamienie się z porządkiem tego pierwszego. I zgodnie z tym porządkiem bohaterowie błatnych hitów mają „tatuaż na piersi”, „czekają na listy, na przesyłki z wolności”, piją czyfirok, „zostawiają za drutem swoje złote lata” i marzą: „wszystko to kiedyś minie, dobiegną wyroki, […] nacisnę dzwonek i otworzy mi mama, jak przed siedmiu laty…”. Ale – stosownie do zakorzenionej w subkulturze więziennej idei życia jako drogi, wędrówki (jednym z żargonowych określeń przestępcy jest bradiaga, (włóczęga) w przestrzeni i w cyklicznie nawracającym czasie – tułaczka błatnego bohatera, „samotnego pielgrzyma”, nie kończy się nigdy.
Specjaliści zajmujący się błatną pieśnią (a rosyjska etnografia zainteresowała się pieśniami katorgi na początku XX wieku) jako jedno z jej wielu źródeł wskazują pieśni ludowe zwane pricztanija, lamenty. Jak się wydaje, ta właśnie poetyka – pieśni o silnym ładunku emocjonalnym, które mają za zadanie wzbudzić współczucie dla „nieszczęsnych” – jest bardzo bliska współczesnym twórcom błatnej piosenki. Niektóre utwory opisują co prawda uroki bandyckiego życia („wino, kwiaty, strugi szampana, złodziejski taniec pod księżycem”), ale zdecydowana większość koncentruje się na tradycyjnych tematach lirycznej błatnej pieśni: tragicznym losie, samotności i śmierci głównego bohatera (zazwyczaj w wyniku zdrady przez donosiciela, niewiernego przyjaciela lub kochankę). Kontrast pomiędzy posępnym wokalem i treścią błatnych piosenek a dyskotekową, estradową aranżacją, w której są wykonywane, może być prawdziwym szokiem dla nieprzygotowanego czy przyzwyczajonego do innej estetyki słuchacza.
Samo zaistnienie błatnej pieśni w przestrzeni masowej muzyki popularnej jest zaskakujące dla polskiego odbiorcy. W Polsce utwory tego gatunku – ballady podwórzowe, piosenki ulicy i przedmieść, szemrane kawałki folkloru miejskiego – chyba zawsze pozostawały na uboczu obiegowej kultury muzycznej (a tym bardziej przemysłu fonograficznego). Stylizacje folkloru warszawskiego i lwowskiego w repertuarze międzywojennych kabaretów i rewii, wiele lat później Szwagierkolaska z nowymi aranżacjami piosenek Stanisława Grzesiuka i wielki przebój, jakim była Celina Kazika – to chyba jedyne na polskim gruncie przykłady mariażu błatnego stylu z gustami masowej publiczności. Poczucie, że symbioza gatunków na taką skalę nie jest czymś zwyczajnym, nie wynika z jakichś oporów natury estetycznej czy etycznej. Jest po prostu czymś niezwykłym, że błatna poetyka, związana przecież z bardzo hermetyczną, bardzo ostro przeciwstawiającą się „oficjalnej” rzeczywistości subkulturą przestępczo – więzienną, tak łatwo znajduje sobie miejsce w sferze masowej rozrywki.
Kiedy w latach 60. w Związku Radzieckim pieśni błatne i stylizowane na błatne znalazły się w repertuarze poetów-bardów (m . in. Włodzimierza Wysockiego i Aleksandra Galicza), o porozumieniu pomiędzy ich wykonawcami i słuchaczami decydował fakt, że nadawały się one znakomicie do opisu radzieckiej rzeczywistości. Utwory opiewające wolność jako najwyższą wartość i wyrażające wrogość wobec władzy i oficjalnego porządku posługiwały się kodem czytelnym dla wielu zwykłych obywateli (zresztą rozpowszechnianie nagrań błatnych pieśni było karalne). W państwie, w którym do łagrów trafiały całe narody i grupy społeczne, więzienie musiało stać się jednym z ważniejszych zbiorowych doświadczeń. Popularny tatuaż więzienny przedstawiający sylwetkę ZSRR opasaną kolczastym drutem – obraz kraju jako jednej wielkiej zony – nabierał w tych warunkach szczególnej wymowy.
W tym samym okresie wewnątrz samych łagrów miała miejsce bardzo istotna zmiana, na którą zwracają uwagę rosyjscy kryminolodzy. Właśnie wtedy subkultura więzienna – system nakazów i norm ukształtowany na bazie subkultury przestępczej, którego reguły przedtem ograniczały się wyłącznie do samych błatnych – objęła ogół więźniów i zaczęła regulować całość życia więziennego. W ten sposób w świat błatnej subkultury, jej norm, języka, zachowań, wciągnięte zostały masy niekryminalistów, którzy wśród więźniów łagrów stanowili zdecydowaną większość. Przyswojenie elementów tej kultury przez zwykłych więźniów i stały przepływ mas ludzkich pomiędzy łagrami a „normalnym” społeczeństwem wpływały na zmniejszenie dystansu pomiędzy błatnym i „legalnym” światem.
Gdzieś tutaj tkwią zapewne źródła dzisiejszego błatnego popu i oswojenia błatnej subkultury, która staje się elementem codziennego życia. Dzisiejsza błatna pieśń przejmuje przede wszystkim pewną wizję świata. Oczywiście sięga również po słownictwo z żargonu przestępczego, lecz nie w takim stopniu, by tekst przestał być czytelny dla przeciętnego odbiorcy (większość tych utworów jest zrozumiała dla każdego, który zarówno o potocznej ruszczyźnie, jak i o żargonie bandyckim ma pojęcie przeciętne). Nie jest raczej popularna w miejscach, o których opowiada – w rosyjskich więzieniach śpiewa się podobno bardzo rzadko.
Odessa jest miejscem gdzie Blatnyje piesni powstawały. Wiele z tych utworów napisanych jest żargonem odeskim. Teksty są często mierne pod względem literackim nieznanych autorów,ale nie o kunszt artystyczny tu chodzi tylko o prostą opowieść o uczuciach, miłości honorze,zdradzie, zaprawione bardzo często knajackim poczuciem humoru. Muzyka jest najczęściej anonimowa w której pobrzmiewają dźwięki muzyki żydowskiej, rosyjskich romansów, rumuńsko – besarabskich rytmów, turecko – kaukaskich brzmień, czy nostalgiczność kozackich pieśni ludowych Ciekawostką może być fakt że od tego repertuaru zaczynał W. Wysocki. Cała jego późniejsza twórczość jest właśnie w „błatnym” stylu.
O czym może opowiadać błatna pieśń we współczesnej Rosji, w czasach przestępczości zorganizowanej, przenikającej do struktur władzy, elit politycznych i gospodarczych? W przeciwieństwie do twórców hip hopu (z którymi błatną pieśń łączą pewne podobieństwa – „gangsterski” rodowód i kontestowanie oficjalnego porządku), wykonawcy błatnych przebojów chyba nie czują się powołani do komentowania otaczającego ich świata. Albo też czują się zniechęceni…
Przez cały wiek XX subkultura kryminalna grała w życiu kulturalnym Rosji ważną, choć nieoficjalną rolę – a jej kulminacją są właśnie złodziejskie, „błatnyje” pieśni, śpiewane przez, dla i o kryminalistach z więzień, łagrów i spelunek sowieckiej i postsowieckiej Rosji.
Najsłynniejsi przedstawiciele gatunku to Leonid Utiosow z lat 20. i 30. ubiegłego wieku, Arkadij Siewiernyj i wielki Włodzimierz Wysocki w latach 60. i 70., a także Aleksander Rozenbaum, Tatiana Kabanowna i wielu innch. Ostatnio zespoły Leningrad, VulgarGrad z polskim aktorem jako frontmanem, czy La-Minor wchłonęły ten styl i liryczną treść (więzienie, mama, picie i złodziejstwo) kojarząc je ze współczesnym brzmieniem akustycznego punku i ska.
Jan Szurmiej